Rondel mieści się na ul.Bohaterów Monte Cassino 17 w Sopocie. Jak dla mnie knajpka bardzo przyjemna, piękne wnętrze, świetny klimat, ciekawe menu .
Przyszłyśmy, rozgościłyśmy się i przystąpiłyśmy do szperania w karcie. Menu fajne, nieprzekombinowane, karta przejrzysta.
Nasz wybór padł na :
Przystawka
Skarb leśniczego, czyli boczniaki w panierce podawane z kurkowym sosem.
Nazwa -Rondel ma swoje odzwierciedlenie w menu. Podano w nim shoarmę.
Moja towarzyszka zabrała się za polecone przez obsługę- żeberka.
Mimo wielkości porcji, skusiłyśmy się na desery -łatwo nie było,ale stanęłyśmy na wysokości zadania.
Ciasto marchewkowe
i deser z mascarpone (bardzo fajny, lekki, chrupiący i owocowy- zdecydowanie nasz faworyt)
Polecam również świetną, domową lemoniadę, która towarzyszyła naszej kulinarnej przygodzie od samego początku. Odpowiednio słodka, ale bez przesady- pyszna.
Rondel- to fajne, nowe miejsce na kulinarnej mapie Sopotu.
strasznie fajnie podany deser z mascarpone! no i ten uroczy rondelek <3
OdpowiedzUsuńWspólnie z żoną przyjechaliśmy na wolne dni do Trójmiasta. Trochę zwiedzaliśmy i odpoczywaliśmy. Będąc w Sopocie 09.11. 2014 wstąpiliśmy do Restauracji (Rondel) na ul. Bohaterów Monte Cassino 17. Zależało nam żeby szybko zjeść obiad, bo mieliśmy już kupione bilety do kina w Gdańsku. Zamówiliśmy u szczupłej kelnerki w okularach zapiekaną cukinię z warzywami i mięsem z kurczaka, gulasz barani z pieczywem oraz herbatę. Na zrealizowanie tego zamówienia oczekiwaliśmy dobre 40 minut. W międzyczasie inna kelnerka podeszła do nas i chciała przyjąć znowu zamówienie (chaos!). Po otrzymaniu wreszcie obiadu okazało się, że żona otrzymała surową, zimną cukinię. W niej były trzy małe kawałeczki kurczaka. Trochę warzyw. Woda do herbaty była letnia i z białą pianą. Co wskazuje, że nie była zagotowana. Żona zwróciła cukinie i herbatę. Ja próbowałem zjeść gulasz który też był letni i niesmaczny, lecz musiałem zrezygnować z jedzenia. Chciałem zapłacić za ten „gulasz”( choć nie powinienem). Znowu długo czekałem. W końcu sam podszedłem do baru i zwróciłem się z zapytaniem: czy tu kelnerka podchodzi z paragonem do stolika, czy ja jako klient sam zobowiązany jestem podejść do baru i zapłacić? Otrzymałem odpowiedź , że to zależy. Nie wdając się w rozmowę zapłaciłem 27 zł za małą porcję gulaszu z pieczywem. Nigdy takiego gulaszu nie jadłem! Właścicielowi tej restauracji polecam Panią Magdę Gessler. Kupione w sklepie spożywczym, w słoiku gołąbki lub klopsiki z Międzychodu to smaczny rarytas! Po przyjeździe do Gdańska szybciutko zjedliśmy obiad w restauracji Sphinx (od zamówienia do zjedzenia upłynęło 30 min) i poszliśmy na seans filmowy.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że trafiliście na taki spadek formy :( Mam nadzieję, że Rondel wyciągnie wnioski! WSTYD!
Usuń